Nie słyszę, nie wiem, jaka jest muzyka, nie wiem jak powinno się traktować hymn polski.
W końcu jest się głuchym Polakiem, mieszkającym w Polsce, płacącym podatki ze swojej pracy, wszelkie inne opłaty. I teoretycznie powinno się spełniać obowiązki obywatelskie.
Pamiętacie fragment z mojej poprzedniej recenzji performance Daniela z Fortu Mokotów? Poniżej fragment tego wpisu:
Okazuje się, że czytanie Konstytucji męczy, powoduje kaszel, zaschnięcie w gardle, język się nieraz plącze. Męczy w sensie negatywnym. Daniel miga, język migowy to jego język. Polski werbalny jest dla niego czymś sztucznym, mega męczącym. A tu trzeba czytać Konstytucję, jej fragmenty o prawie, byciu obywatelem, o spełnianiu obowiązków itp. (www.meok.pl/blog/2019/11/03/daniel-i-jego-performance-w-rzeczpospolitej-polskiej-jezykiem-urzedowym-jest-jezyk-polski/)
A tu trzeba się z hymnem męczyć. Czytać go, rzucać kartki z hymnem na podłogę, czytać, rzucać kartki na podłogę, czytać. I tak bez końca – trwało to ok 10-15 min. Kartki z hymnem można zebrać i się zastanowić, czemu ten hymn jest rzucany na podłogę. To znaczy zapis hymnu.
Kaszel przeszkadza, ból gardła, niewygoda mówienia, wyraźne męczenie się podczas czytania. Wszystko naraz. Raczej to nie przynosi pełni szczęścia.
Wszystko naraz zdarzyło się w dniu 14 grudnia 2019 w Fabryce Sztuki podczas pokazu najlepszych performance wybranych w konkursie młodych performerów jako ważny element towarzyszący jubileuszowi Galerii Ślad w Łodzi założonej przez prof. Janusza Zagrodzkiego. Performance wykonał Daniel Kotowski, który poprzez swoje ostatnie działania chce zwrócić uwagę na to, co faktycznie daje państwo osobom głuchym. Wygląda na to, że zbyt mało. Zbyt mało, by czuć dumę z czytania hymnu. Hymn czytany jest bowiem bardzo męczący. Tym bardziej dla kogoś, dla kogo język migowy jest językiem „ojczystym”, sposobem wyrażania emocji i najważniejszym środkiem komunikacji.
Czytać hymn a mieć poczucie, że państwo jest przyjazne, to dwie różne sprawy.
Słowa hymn i konstytucja podobno są bardzo podniosłe, nacechowane wielkim patriotyzmem i poczuciem obywatelskości. Dla mnie samej osobiście to nie ma takiego nacechowania podniosłości. Bo ja się nie czuję do końca dobrze traktowana przez państwo, mimo, że mówię i czytam z ust.
W trakcie pobytu w Fabryce zauważyłam, że cały czas trzeba mieć cierpliwość by uświadamiać, że potrzebny jest tłumacz. Obserwowałam rozmowy Daniela z wieloma ludźmi i uświadamiam sobie cały czas, że to uświadamianie o obecności osób głuchych w społeczeństwie jest pracą na okrągło. Pracą Syzyfa.
„Marsz, marsz Dąbrowski” zamienia się niepostrzeżenie w „Marsz, marsz Kotowski”. Miejmy nadzieję, że ku lepszej świadomości potrzeb osób głuchych.
Link do opisu idei wystawy:
artinkubator.com/Main/Artykul/slad-wystawa
(wszystkie fotografie i rysunek są mego autorstwa)