Daniel i jego performance „W Rzeczpospolitej Polskiej językiem urzędowym jest język polski”

fot. A.Kołodziejczak

Rok to bardzo długi czas w mym życiu. Czas wrócić do formy eseistyki, przemyśleń.

Zacznę od tego, że byłam na performance Daniela Kotowskiego „W Rzeczpospolitej Polskiej językiem urzędowym jest język polski” w Forcie Mokotów w październiku. Udało mi się być na jednym z całej serii performance. Ale chyba na najbardziej wieloznacznym, ze względu na grupy uczestników biorących udział w performance. To było zaskakujące, bo spontaniczne i mające wiele znaczeń. Ale po kolei.

No ale najpierw trzeba było naprawić okulary klejem kropelką kupionym w pobliskim Rossmannie, żebym mogła zobaczyć cały performance. Bez okularów to jak bez damskiej torebki.

I po naprawie okularów doszłam do Fortu Mokotów. Przeszłam się wzdłuż i wszerz, sprawdziłam na mapie Google, gdzie performance się odbędzie. I spokojnie sobie czekam. Wypiłam kawę i zobaczyłam Daniela z przenośnym megafonem i tłumaczką Magdą.

Przenośny megafon jest takim fajnym narzędziem po to by usłyszeć przemowę, wykład, odezwę itp. Daniel założył megafon na plecy, naszykował książkę i czekał.

Po jakimś czasie wziął mikrofon i zaczął powoli czytać. Zorientowałam się, że jest to Konstytucja Polska.

Zaczął się przechadzać, co jakiś czas się zatrzymywać i czytać. Czytać na głos. Zawsze byłam przyzwyczajona do Daniela migającego. Okazuje się, że czytanie Konstytucji męczy, powoduje kaszel, zaschnięcie w gardle, język się nieraz plącze. Męczy w sensie negatywnym. Daniel miga, język migowy to jego język. Polski werbalny jest dla niego czymś sztucznym, mega męczącym. A tu trzeba czytać Konstytucję, jej fragmenty o prawie, byciu obywatelem, o spełnianiu obowiązków itp.

Prawo, prawo, bycie obywatelem, duma patriotyczna. I co z tego? Daniel w końcowej wypowiedzi po performance miga: ja przecież muszę się dostosować do polskiego oralnego. Ja MUSZĘ.

Właśnie ten PRZYMUS jest dla mnie sednem działania Daniela. On MUSIAŁ przeczytać Konstytucję, MUSIAŁ się dostosować do świata werbalnego. Jest tak samo obywatelem Polski jak i my wszyscy. Ale nie czuje się nim. Bo MUSI. Bo nie ma wyjścia. Państwo nie interesuje się takimi osobami.  Najważniejsza jest norma, która staje się PRZYMUSEM.

PRZYMUS, który powoduje, ze czytanie Konstytucji to męka. Nie mówiąc o przestrzeganiu jej zapisów.

Taka metafora – męka bycia obywatelem Polski. Powstaje pytanie czy Daniel się nim czuje. No chyba nie. Nie sądzę, żeby się nim czuł. Mimo, że pracuje, opłaca podatki, ZUS.

Ten performance jest konsekwencją działań, które Daniel prowadzi od dłuższego czasu.

One nie będą zrozumiałe dla większości środowiska Głuchych (za dużo metafor i znaczeń oraz wysiłku intelektualnego). A dlaczego? Pokazała mi to dokładnie sytuacja podczas performance. Ta sytuacja była też zaskakująca dla samego Daniela, bo zapytał mnie skąd tyle głuchych tu w Forcie, przecież oni w ogóle nie przychodzą. No ale tym razem wyjątkowo przyszli. Byli to uczestnicy warsztatów fotograficznych dla osób głuchych. Przyszli fotografować Fort Mokotów i przy okazji zobaczyć performance Daniela.

I była konsternacja. Podczas performance były obecne dwie tłumaczki języka migowego Magda i Joanna.

Performance się zaczął i nikt nie tego nie tłumaczy co czyta Daniel. Głusi się denerwują i migają:

  • Po co jesteście, jak nie tłumaczycie?
  • Czemu to nie jest tłumaczone?
  • Nie rozumiemy tego, przemigajcie!

Głusi nie rozumieli, czemu nie tłumaczą. Tłumaczki są, ale nic nie robią. Stoją tylko i patrzą..

Wiecie kiedy się uspokoili? Kiedy tłumaczki im powiedziały, że osoby słyszące też tego nie rozumieją, nie rozumieją co czyta Daniel. Że jest to także niezrozumiałe dla osób słyszących. Aa czyli słyszący nie rozumieją.. a to spoko, my też możemy nie rozumieć. Czyli jest tak samo.

Czyli „równość” w niezrozumieniu tematu, czytania, sensu.

Podejrzewam, że nikt z nich nie zastanowił się nad sensem tego performance, nie usiadł i nie poobserwował.

No ale działania Daniela nie są takie łatwe do odbioru. Trzeba nad nimi pomyśleć. A ja to lubię, takie myślenie, obserwowanie i wysnuwanie własnych wniosków.

I chwała mu za to.

fot. A.Kołodziejczak