No i koncepcja Easy-to-read zamienia się często w Easy-to-understand

W nawiązaniu do notki wczorajszej przytaczam jeszcze jeden cytat z Carmine Gallo „Mów jak TED”:

Kiedy pracowałem dla firmy Intel, jednego z największych na świecie producentów mikroprocesorów komputerowych, zmobilizowałem ją, by powiązała swoją technologię z naszym codziennym życiem. Weźmy chociażby wprowadzoną przez Intel technologię Turbo Boost, która według definicji „umożliwia rdzeniom procesora zwiększenie szybkości działania względem częstotliwości operacyjnej poprzez dynamiczną kontrolę procesorów o szybkim zegarze”. Rozumiesz coś z tego? Ta definicja przypuszczalnie nic dla ciebie nie znaczy, a co bardziej prawdopodobne, wcale cię nie zachęci do natychmiastowego kupienia nowego laptopa lub komputera, w którym znajduje się czip Intela. A gdybym powiedział tak: „Wyjątkowa technologia Turbo Boost firmy Intel zapamiętuje wszystkie twoje czynności na komputerze (gry, oglądanie filmów wideo) i dostosowuje do tego swoją wydajność, dzięki której osiąga maksymalną częstotliwość, kiedy jest ci to potrzebne, i w ten sposób wydłuża żywotność baterii notebooka”. Drugi opis uczy cię czegoś nowego, mówi, w jaki sposób produkt ułatwia ci życie, i właśnie ten opis lepiej się sprawdził. Ilekroć rzecznik Intela wykorzystywał drugi opis, tylekroć cytowano go w prasie. Bardzo rzadko jakiś reporter lub bloger sięgał po techniczną definicję<span class="su-quote-cite">Carmine Gallo „Mów jak TED”</span>
Easy-to-read, mat. internetowe

O to w tym wszystkim chodzi. Przekaz wiedzy ma być prosty, jasny i zrozumiały. Nie naszpikowany skomplikowaną terminologią.

Koncepcja Easy-to-read pierwotnie była pomyślana w celu opracowywania tekstów dla osób z niepełnosprawnością umysłową ale szybko się okazało, że tak naprawdę jest przydatna do wszystkiego, nie tylko niepełnosprawności.

I właśnie w przypadku prezentacji lub opisu zamienia się w nazwaną przeze mnie koncepcję Easy-to-understand. Odbiorca ma zrozumieć. Dzisiejsze czasy nie sprzyjają dłuższemu namysłowi. Zarówno tekst urzędniczy jak i tekst kulturalny czy biznesowy ma być przyjazny w odbiorze i zrozumiały. Zwłaszcza tekst urzędniczy, bo w niektórych przypadkach to ciarki przechodzą jak widzi się na kopercie stempel Urzędu Skarbowego lub ZUS 😊. Bo ich urzędowe formuły nie sprawiały wrażenia, że urząd jest dla ludzi a wręcz przeciwnie. Człowiek się czuje jakby był ścigany i czuje się już zawczasu przestępcą. Do tego przestępcą niekumatym, niepisatym i nieczytatym, no bo jak ma zrozumieć górnolotne bardzo skomplikowane formułki urzędnicze.

Ale to dotyczy nie tylko tekstów urzędniczych ale i tekstów z wielu projektów unijnych, o których napiszę niedługo, bo miałam bardzo ciekawe doświadczenie z jedna z firm szkoleniowych wdrażających projekt unijny.

Czyli jednym słowem ciąg dalszy nastąpi 😊.

 

Ostrzeżenie na drodze, mat. internetowe