Jednak trzeba dbać o wizerunek na Facebooku

Przykładowy poradnik o budowaniu marki, mat. internetowe

Przez ostatnie miesiące obserwuję wiele wypowiedzi na temat niektórych wystaw artystycznych, konkursów artystycznych itp. Gdzie? Oczywiście na Fejsbuczku.

Z tych wszystkich wypowiedzi wyłania się jedno tak oczywiste stwierdzenie: nic na FB nie ginie. Żadna negatywna wypowiedź, żadna krytyka napisana w tonie prześmiewczo-atakującym nie ginie. I jest obserwowana. Okazuje się, że jednak dyrektorzy placówek galeryjnych lub muzealnych potrafią reagować i wskazywać, że tego typu krytyka szkodzi wyraźnie wizerunkowi galerii lub muzeum. Nie od dziś wiadomo, że FB ma silny odzew wśród ludzi i opinie lub tzw. zebrania FB mają swoje wpływy społeczne. Nawet w gazetach wyszukują do newsów właśnie newsy z FB.

Bardzo często widać w postach osób nieznajomych posty osób znajomych. I cały łańcuch powoduje, że nic nie ginie. To trywialne stwierdzenie „nie należy nic wpisywać na FB, bo nic nie ginie” wielokrotnie jest powtarzane w wielu książkach na temat e-marketingu i personal brandingu. Jednak nadal niewiele osób się do niej stosuje. Jedni są niezadowoleni, bo mają spore mniemanie o miejscu własnej sztuki i domagają się innego miejsca np. w galerii. Inni są niezadowoleni z polityki galerii, w tym przypadku komercyjnej. No cóż prowadzenie działalności gospodarczej wymaga ponoszenia kosztów i utrzymywania się z tego, co raczej jest chodliwe i sprzedawalne na rynku.

Wszelkie takie sprawy powinno się raczej załatwiać na żywo. Niejednokrotnie to skutkuje wszczęciem postępowania prawnego przeciwko krytykantowi, który przekroczył granice kulturalnej i stonowanej krytyki.

Albo kolekcjoner odpuszcza już kupno prac artysty, który skrytykował i zaatakował innego artystę, którego prace są w kolekcji tegoż kolekcjonera (nie ma tutaj znaczenia, czy jest to fakt czy niepotwierdzona plotka).

Żadna placówka nie chce mieć problemu. Wszelkie wizerunkowe działania muszą być stonowane i nie nawiązujące do wielu kontrowersyjnych spraw. Taka jest polityka marketingu i promocji. Jeżeli firma ma wkalkulowany „skandal” w strategię promocji, to wszystko jest jak najbardziej ok.