Kobiecości z męskością nie po drodze

Agnieszka Kołodziejczak, Akt kobiecy 2, collage na papierze

Wszyscy lub prawie wszyscy słyszeli tytuł książki: „Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus” autorstwa Johna Graya. Wszędzie na półkach księgarni widzę poradniki o tym, jak zdobyć kobietę, jak zrozumieć faceta, jak go zdobyć itp. A mnie się wydaje, że tak naprawdę tu nie chodzi o znajomość natur męskich czy damskich. Chodzi tu o empatię i próbę wzajemnego zrozumienia. Oraz, co najważniejsze, szacunek. Szacunek to podstawa wszystkiego.

Przez lata obracałam się w gronie mężczyzn. Nie należę do podfruwajek emanujących seksem i lecących jak ćma do facetów ładniejszych od trolla. Oczywiście nie umniejszając urokowi trolla zwłaszcza norweskiego, który jest mocno przytulaśny i słodki. Wiele razy słuchałam rozmów facetów o kobietach. Obserwowałam wielokrotnie moje koleżanki przez lata i ich relacje męsko-damskie. Dzięki temu, że nie byłam i nie będę Marylin Monroe, to mam okazję takich rozmów słuchać i starać się rozumieć punkt widzenia przynajmniej części facetów z mego otoczenia.

Często się zastanawiałam, czemu moje często piękne koleżanki mają ciągle problemy ze znalezieniem faceta. Obserwowałam tez te, które są w związkach.

Szczerze mówiąc to stereotypy o prostocie natury faceta i komplikacji kobiecej mają ziarno prawdy.


Agnieszka-Kołodziejczak, Akt kobiecy, collage na papierze

Facet jest prosty: chce odrobinę ciepła, mniej marudzenia, chce kobiety, która go wspiera a nie uwiesza się na nim z byle problemem. No i wyczucia, że czasem potrzeba tej męskiej jaskini, do której kobieta włazić nie powinna. Ja jestem kobietą, ale często cenię milczenie i spokojne bycie obok siebie. Ale tego trzeba się nauczyć. Nauczyć się wyczuwać i nie mieć do chłopa pretensji, że chce być przez moment sam. I że nie chce gadać.  Czasem myślę, że powinien być kurs nauki milczenia dla kobiet i nauki wyczuwania momentów, kiedy trzeba zamilknąć.

No i chwalić faceta czasem, że cos zrobił fajnego niekoniecznie zgodnego z kobiecym wyobrażeniem, ale najważniejsze jest samo działanie, sam proces działania. Czasem trzeba odpuścić. Sztywne trzymanie się zasad kobiecych wymyślonych przez same kobiety nie ma sensu. Czasem te zasady trzeba rzucić w kąt i dać się ponieść życiu. Jakie to ma znaczenie, że powinno się np. umyć w taki nie inny sposób? Sposobów jest dużo, można na różne sposoby dojść do tego samego efektu.

I cenny jest prosty uśmiech kobiecy pełny ciepła bez tzw. negatywnych ironicznych podtekstów. Często to załatwia sprawę zamiast wielu słów. I spojrzenie. I ciepło w oczach

No i najważniejsza rzecz na koniec: szacunek do drugiej osoby. Bez tego nie ma niczego. Co z tego, że facet jest od nas różny i inaczej myśli? On też chce szacunku.

Piszę tym razem tylko o punkcie widzenia faceta. Punkt widzenia kobiety to nieco inna sprawa.